Skip to main content
Artykul miesiacaWydarzenia

Przepis na „Coś dobrego”

Po pierwsze znajdź w sobie pasję do  literatury, dramatu, teatru, filmu. Pasję dzielenia się z innymi wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem.

Potem ogłoś nabór na warsztaty teatralne. Możesz się zdziwić, że przyjdzie tak wiele osób, że tak wiele osób czuje w sobie potrzebę stanięcia na deskach teatru i zagrania choćby niewielkiej roli.

Pracuj z nimi kilka miesięcy, patrz jak się rozwijają, jak doskonalą warsztat, jak chętnie podejmują trudne wyzwania teatralne, jak mierzą się z zadaniami i ze sobą.

Tu pojawia się kłopot – jak „zagospodarować” 19 osób? Wszyscy ciężko pracują, nikt sam nie rezygnuje. Powstał już zespół, który współpracuje i  przeżywa  radość ze wspólnego tworzenia.  Każdy jest na tyle dobry, że  trudno powiedzieć mu dziękuję i pożegnać się .

Następnie odwołaj się do klasyków polskiego dramatu, dodaj coś mniej znanego, dorzuć kogoś z młodego pokolenia, a może też coś z zapomnianego kina polskiego, wybierz utwory muzyczne. Poczytaj, obejrzyj, posłuchaj, wybierz fragmenty i połącz w nową spójną całość, wyobraź sobie jak to można zagrać na scenie. Dobierz aktorów do poszczególnych postaci i pracujcie przez kolejne tygodnie.

Mieszaj, doprawiaj, smakuj… aż „Coś dobrego” jest gotowe i spokojnie możesz zaprosić widzów do swojego teatru na spektakl.

W tym roku Maja Saraczyńska i zespół teatralny APGF przygotowali dwa krótkie spektakle. Pierwszy oparty na farsie Sławomira Mrożka z 1959 roku Męczeństwo Piotra Ohey’a.  Od daty publikacji minęło 60 lat, a ogląda się jakby to było napisane dziś. Nie po raz pierwszy tekst Mrożka okazuje się proroczy. Jednak dziś  śmiejemy się nieco inaczej, bardziej gorzko, niż w czasach kiedy był napisany. W świat Piotra Ohey’a  i jego rodziny wprowadza nas Józef bohater Sanatorium pod klepsydrą Schulza, który jedzie odwiedzić ojca. Oglądając to co się dzieje na scenie możemy się zastanawiać, czy jest to straszny sen Józefa, czy ten absurd dzieję się naprawdę. Dramat  zbudowany jest wokół problemu łazienki – tytułowy bohater i jego rodzina zostają pozbawieni dostępu do tej intymnej części swojego mieszkania, ponieważ zalągł się w niej tygrys ludojad. Czy ktoś go widział?

Pojawienie się drapieżnika w rurach z wodą powoduje lawinę nieprzewidywalnych, groteskowych wydarzeń. Najpierw przychodzą Urzędniczki z oczekiwaniem, że Ohey uiści podatek od posiadania tygrysa. Do mieszkania wprowadza się Naukowiec, którego celem jest zbadanie tajemniczego zjawiska. Szefowe  Trupy  cyrkowej postanawiają  włączyć życie prywatne Ohey’ów do repertuaru swojego cyrku, by podnieść atrakcyjność widowiska.  Pojawiają się również Sekretarze Ministerstwa Spraw Zagranicznych, których zadaniem jest zaaranżowanie polowania na tygrysa, aby Maharadża mógł poczuć się jak w domu. Przez mieszkanie wędrują  wycieczki szkolne. Wszyscy wygłaszają mowy pełne frazesów i państwowotwórczych  haseł. „Oto mnie macie”- bohater nie ma już wpływu na własne życie, decydują za niego inni, nawet własna rodzina nie daje mu wsparcia. Na koniec Piotr Ohey ginie w paszczy tygrysa. Ludzie zebrani wokół drzwi prowadzących do łazienki  odchodzą, jakby nigdy nic się nie wydarzyło.

Obraz dopełnia skoczny foxtrot, kompozycja Nicka LaRocci  – Ach, to tygrys, gdzie jest tygrys?

W podobnej psychologicznie sytuacji znajduje się Ludwik bohater drugiego spektaklu opartego na debiutanckim filmie Janusza Majewskiego nakręconym w 1966 roku. Jeśli ktoś pomyśli, że to ramota, do której nie warto wracać  to bardzo się myli. Z Sublokatorem jest  jak z dramatami Mrożka. Jest świeży i aktualny, a doprawiony przez Maję Saraczyńską dodatkowymi tekstami świetnie pokazuje skomplikowane relacje między ludźmi.
 Spokojny naukowiec, szukający spokojnego kąta do pracy wprowadza się do domu pełnego kobiet. Mieszkanki domu, panie niezbyt za sobą przepadające, podzielone poglądami na życie i pomysłami na przyszłość, postanawiają Ludwika wciągnąć w swoje sprawki i knowania. Każda chce go mieć po swojej stronie i tylko dla siebie! Ciotka Maria, administratorka domu, wdowa po trzech mężach, pani pamiętająca Polskę przedwojenną, próbuje zaangażować przybysza w swoją eksperymentalną hodowlę szczurów i szynszyli. Trzepoczące rzęsami uczennice  postanawiają  uwieść Ludwika i wmieszać w morderstwo ciotki Marii.  Obmyślają sobie wspaniałe życie za dewizy znienawidzonej cioteczki. Trzecia mieszkanka willi, działaczka i sportsmenka Kazimiera  pragnie  przemienić domostwo w ośrodek sportowy dla kobiet niepracujących. Wszystko w imię czynu społecznego.
W domu pojawiają się duchy i… kolejne kobiety.  Część przyszła z dramatu Masłowskiej Między nami dobrze jest, który jest  śmiesznym i poruszającym portretem podzielonego polskiego społeczeństwa, przytłoczonego ciężarem traumatycznej historii, rozdartego między narodową dumę i poczucie wstydu. Inne to bohaterki mało znanego Makijażu Henryka Jachimowskiego, które poddają się ciągłym metamorfozom, naśladują, chcą być kimś innym. Ludwik, będący z natury człowiekiem bardzo uprzejmym i spolegliwym, nie potrafi obronić się przed atakami  i całkowicie nieasertywnie poddaje się wpływom
i manipulacjom kobiet. A panie walcząc o swój kawałek podłogi i wpływ na Ludwika stają się coraz bardziej zaborcze i coraz bardziej nachalne.

Najnowszy spektakl jest już szósty w dorobku Mai Saraczyńskiej i amatorskiego zespołu APGF. Z przyjemnością patrzę jak aktorzy przeżywają swoją pracę, jak pięknie się rozwijają, jak coraz lepiej radzą sobie na scenie. Trudno jest pisać o poszczególnych postaciach i o tym jak zostały zagrane, bo osób na scenie jest bardzo dużo. Zwracanie uwagi na niedoskonałości i  niedociągnięcia należy do autorki reżyserki spektaklu. Z mojej strony są tylko  pochwały dla wszystkich, którzy byli na scenie. Naprawdę wielkie brawa, tak trzymać. Wyrazy uznania należą się też  tym, których na scenie nie  ma – autorom scenografii, oprawy muzycznej, oświetleniowcom.

Tworzycie naprawdę wspaniały zespół, który bawi, wzrusza, prowokuje do myślenia.  Po waszych spektaklach sięgamy po klasyków dramatu polskiego, by sobie przypomnieć utwory zapomniane lub bierzemy do ręki pozycje mało znane. Łączycie też Polaków, którzy mieszkając poza krajem łakną kultury polskiej.

Na koniec bardzo ważna informacja!  Spektakl można będzie obejrzeć w Warszawie w Teatrze Druga Strefa ( 5 lipca –  godzina 20 i 6 lipca – godzina 21).

Mówcie o tym rodzinom i znajomym, niech pójdą, zobaczą, doświadczą różnorodnych emocji i pokochają teatr APGF i pokochają jego artystów.

Halina Zasacka

Skomentuj