Skip to main content
Artykul miesiacaWydarzenia

100 historii naszych przodków na 100 lat odzyskania niepodległości

Ten artykuł jest opowieścią o moim pradziadku i chciałbym aby stał się dla Was inspiracją do napisania kilku zdań o swoich przodkach, którzy żyli w czasach odzyskania niepodległości (krótkie biografie lub opowieści). Będzie to wspaniały hołd oddany małym, wspaniałym bohaterom, opowieść o nieznanych, zapomnianych przodkach, którzy żyli w tych niespokojnych czasach.

Pamiętajcie, że Święto Niepodległości to święto każdego Polaka i jego przodków. To także święto Polonii, nie dajmy się zaliczyć do 2-giej kategorii Polaków!!!

Obiecuję, że wszystkie opowieści opublikujemy!!! Jeżeli macie zdjęcia to proszę o skopiowanie i dołączenie do artykułu. Będzie to dokumentacja, które postaramy się pokazać w ambasadzie (pan Ambasador zapewniał nas, że ambasada jest otwarta dla wszystkich, więc piszcie i przysyłajcie)

To pierwsza opowieść cyklu – o moim pradziadku Janie Turbiarzu.

Jan Turbiarz
Urodzony w 13 czerwca 1888 roku w Sokolniki – Tarnobrzeg , obecnie województwo podkarpackie, urodzony pod zaborem austriackim.

Wychowywany w domu, w którym ojciec Wincenty i mama Ulianna nauczyli go patriotyzmu i historii.  Lata szkolne to 4 lata szkoły, w której mówiono w języku niemieckim i polskim. Zakarpackie w tych latach,jak wiecie, to kiepskie ziemie i bieda. Emigracja, wyjazdy do kopalń w Niemczech, do pracy na roli we Francji itp. Historia banalna jak wielu ludzi z tamtych stron i czasów.

Dziadzia Jasiu (tak kazał na siebie mówić), wstąpił w 1910 roku do organizacji „Drużyny Bartoszowe” (polska ludowa organizacja niepodległościowa). Za działalność w tejże grupie został aresztowany w 1912 roku przez władze Austriackie i został osadzonym w więzieniu na terenie Austrii.
Wybuch I wojny światowej (lipiec 1914 roku) to dla dziadzi Jasia zwolnienie warunkowe z więzienia i obowiązkowe wcielenie do armii Austro-Węgierskiej .
Liczne niepowodzenia armii austriackiej na froncie rosyjskim spowodowały że wielu żołnierzy austriackich dostało się do niewoli rosyjskiej. Jan Turbiarz wraz z towarzyszami broni został wywieziony na Syberię, gdzie pracował jako robotnik-niewolnik rolny dla obszarników i oligarchów rosyjskich. Z opowieści dziadzi pamiętam, że żyli i byli traktowani jak zwierzęta.

W październiku 1917, korzystając z zamieszania rewolucji Rosyjskiej, uciekł z niewoli. Pieszo, rowerem, pociągiem w roku 1918 dotarł do Polski. Chory, wycieńczony, walczący o jedzenie i życie dotarł do Ojczyzny.
Wielką pomocą w tym powrocie była znajomość 4 języków w mowie i w piśmie – z dziadziem można było porozmawiać po polsku, niemiecku, rosyjsku i francusku, co też pomogło mu przetrwać II wojnę światową.
Zmarł w roku 1974 w Malechowie (niedaleko Koszalina), jako, że po wojnie przeniósł się z rodziną na odzyskane ziemie zachodnie.
Jego opowiadania i jego twarz została mi do dziś w pamięci, mimo że gdy zmarł miałem tylko 9 la .

P.S. „Drużyny Bartoszowe” weszły w 1914  roku w skład Legionu Wschodniego a po jego rozwiązaniu (za odmowę złożenia przysięgi cesarzowi) ich członkowie zasilili szeregi tworzącego się Wojska Polskiego.

W.K. CV

Join the discussion One Comment

  • BOKRETA pisze:

    Bardzo ciekawa historia.
    Musze zasygnalizowac, ze
    moj ojciec zgodzil sie na opisanie historii naszej rodziny.
    Do domu przyszla pewna osoba ktora wszystko zapisywala.
    Mysle, ze jest to bardzo wazne dla spisywania prawdziwej historii.

Skomentuj